TOP 5
Waszych ulubionych kamer
Była taka sytuacja - lot do Włoch, wyjście z lotniska i nagle okazuje się, że telefon kompletnie nie działa. No dobra, działa, ale jak się spojrzy na cennik roamingu, to lepiej w ogóle nie włączać danych. I teraz człowiek stoi jak głupi, bez mapy, bez możliwości zamówienia Ubera, bez niczego.
Właśnie po to powstał eSIM. To tak jakby normalna karta SIM, tylko że nie ma jej fizycznie. Jest już w telefonie, tylko trzeba ją "włączyć". Najczęściej wystarczy zeskanować kod QR albo pobrać profil przez aplikację. Potem już po prostu działa - internet jest, można dzwonić, wszystko gra.

zdjęcie przesłane przez reklamodawcę
I co najlepsze w tym wszystkim, można mieć włączoną zwykłą polską kartę i jednocześnie eSIM. Czyli numer zostaje ten sam, ale do tego dochodzi internet z zagranicy. Nie trzeba nic wyłączać, wybierać, kombinować.
W środku telefonu zainstalowany jest mały chip. Producent go tam wbudował już na etapie produkcji. I teraz zamiast wkładać plastikową kartę, po prostu się go programuje przez internet. Brzmi skomplikowanie, ale w praktyce jest banalnie proste.
Pobiera się aplikację - na przykład yesim.app, wybiera pakiet na konkretny kraj, płaci kartą i skanuje kod. Wszystko zajmuje najwyżej pięć minut. Nie trzeba jechać do żadnego salonu, stać w kolejce, tłumaczyć się komuś w obcym języku. E sim internet uruchamia się praktycznie od ręki.
Cenowo też wychodzi lepiej niż klasyczny roaming. Dużo lepiej. Operatorzy oferujący eSIM mają zazwyczaj przystępniejsze stawki, można wybrać dokładnie tyle gigabajtów ile potrzeba i dokładnie na tyle dni ile się jedzie. Płaci się z góry, więc potem nie ma żadnych niespodzianek na rachunku.
Jest też fajny kod zniżkowy dla nowych osób - YEWEBCAM10. Daje 10% rabatu na pierwszy zakup, więc szkoda nie skorzystać.
No i tutaj zaczyna się problem, bo nie każdy telefon to obsługuje. Starsze modele odpadają, niektóre tańsze też. Warto dokładnie sprawdzić przed kupieniem pakietu czy nasz telefon na pewno posiada i obsługuje kartę eSIM.
Lista popularnych telefonów z eSIM:
• iPhone - od XS i XR wzwyż działa (czyli 11, 12, 13, 14, 15 też)
• Samsung Galaxy - seria S od dwudziestki (S20, S21, S22, S23, S24), składaki typu Z Fold i Z Flip
• Google Pixel - od trójki w górę wszystkie mają
• Huawei - P40, P40 Pro, Mate 40 Pro
• Motorola - Razr (ten składany) i Edge+
• Oppo - Find X3 Pro, Find X5 Pro
Są na to dwa sposoby. Pierwszy to po prostu wejść w ustawienia telefonu i zobaczyć.
iPhone:
• Ustawienia → Komórkowe;
• Jak jest opcja „Dodaj plan komórkowy" albo „Dodaj eSIM", to znaczy że jest.
Android:
• Ustawienia → Połączenia → Menedżer kart SIM;
• Albo: Ustawienia → Sieć i internet → Karty SIM;
• Jak widać coś o dodawaniu eSIM, to telefon to ma.
Jest jeszcze drugi sposób - wpisać kod *#06# w klawiaturze telefonu (tak jakby się miało dzwonić). Pojawi się numer IMEI, a jak obok niego jest jeszcze numer EID, to znaczy że eSIM jest wbudowany.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo to zależy od potrzeb. Oba rozwiązania mają sens w różnych sytuacjach.
eSIM się sprawdza kiedy:
• Częste wyjazdy - nie trzeba co chwilę kupować nowych kart w każdym kraju.
• Potrzeba dwóch numerów - prywatny i służbowy w jednym telefonie, bez dźwigania dwóch komórek.
• Liczy się czas - aktywacja jest szybka, nie czeka się na dostawę.
• Brak chęci na kombinowanie z plastikowymi kartami - nie można jej zgubić, złamać ani wstawić do złego slotu.
Normalna karta lepiej działa gdy:
• Telefon zwyczajnie nie ma eSIM (starsze modele).
• Częsta wymiana telefonów - kartę można po prostu przełożyć.
• Operator nie oferuje jeszcze eSIM (choć to już rzadkość).
Dla kogoś kto jeździ parę razy w roku gdzieś dalej, eSIM to naprawdę wygodne rozwiązanie. Dla osoby siedzącej cały czas w Polsce - zwykła karta wystarczy.
To naprawdę nie jest skomplikowane. Wygląda to mniej więcej tak:
1. Sprawdzić czy telefon obsługuje eSIM - można metodami wyżej opisanymi.
2. Wybrać operatora i pakiet danych - w aplikacji Yesim są pakiety na wiele krajów, różne okresy, różne ceny.
3. Kupić plan - zwykła płatność kartą przez internet.
4. Zeskanować kod QR - dostaje się go mailem albo widać w aplikacji.
5. Włączyć profil w ustawieniach telefonu - telefon sam to wykryje.
6. I to wszystko - internet już działa.
Całość zajmuje kilka minut maksymalnie. Nie trzeba nigdzie jechać, z nikim rozmawiać, na nic nie czekać. Po prostu kupuje się, skanuje i działa.
Internet w podróży to dzisiaj nie luksus tylko konieczność. Mapy Google, tłumacz, Booking, kontakt z rodziną - wszystko wymaga połączenia. A roaming potrafi kosztować tyle, że szkoda gadać. Nawet w Unii bywa różnie, a jak się jedzie dalej, to w ogóle dramat.
Z eSIM dla podróżnych to przestaje być problem. Kupuje się pakiet tylko na ten wyjazd, tylko tyle internetu ile trzeba. Płaci się z góry konkretną kwotę i już. Nie ma żadnych ukrytych opłat, nie ma zaskakujących rachunków po powrocie.
Druga sprawa - aktywacja jest natychmiastowa. Nie czeka się na kuriera z kartą, nie szuka się kiosku na lotnisku, gdzie sprzedają lokalne startery. Wystarczy Wi-Fi w hotelu (albo jeszcze w domu przed wylotem) i telefon który ma eSIM. To tyle.
Dla osób często wyjeżdżających to prawdziwa wygoda. Jeden telefon, kilka profili eSIM na różne kraje, można przełączać między nimi jak potrzeba. Działa w Polsce, działa w Hiszpanii, działa w Tajlandii - zero problemów.
Jeśli telefon ma tę funkcję i są planowane jakieś wyjazdy - definitywnie warto. Nie jest to trudne, nie jest drogie, a oszczędza sporo nerwów. Szczególnie jak się siedzi gdzieś na lotnisku bez internetu i nie wiadomo jak dojechać do hotelu.
Karta eSIM Polska też powoli się rozpędza - niektórzy wybierają ją zamiast normalnego abonamentu, bo to elastyczniejsze. Ale prawdziwa siła tego rozwiązania pokazuje się właśnie w podróży. Tam gdzie standardowy roaming kosztuje majątek, a znalezienie normalnej karty prepaid jest problemem.
Technologia już działa, jest dostępna i naprawdę prosta w użyciu. Pytanie tylko kiedy się ją wreszcie przetestuje samemu.
Waszych ulubionych kamer