Wozem nad Morskie Oko. Czy konie nadal będą wozić turystów i kultywować podhalańską tradycję? 

  

 Morskie Oko – największe i najpiękniejsze jezioro w Tatrach. Znane niemal wszystkim Polakom. Dla większości przyjeżdzających w góry jest to konieczny punkt wycieczki. Za jego atrakcyjnością przemawia wiele. Idealny szlak dla początkujących. Łagodna, wyasfaltowana droga, którą bez problemów pokonamy także wózkiem z dzieckiem lub osobą niepełnosprawną. Na trasie można zobaczyć znany wodospad Wodogrzmoty Mickiewicza, wyjątkowo piękną Dolinę Rybiego Potoku, a tuż przed dotarciem do Morskiego Oka zatrzymać się na odpoczynek na Polanie Włosienica. Morskie Oko otoczone jest wysokimi szczytami Tatr, które wspaniale odbijają się w tafli jeziora, a wśród nich: Mieguszowickie Szczyty, Rysy, Mnich i Wołowa Turnia. Od dawna jednak, toczy się spór o wykorzystywanie koni do przewozu turystów na trasie do Morskiego Oka.

Zakopane i jego najbardziej znana ulica Krupówkizdjęcie: Widok na zakopiański deptak - Krupówki. Obraz z kamery internetowej transmitującej na żywo

 

Co na temat zaprzęgów konnych na trasie do Morskiego Oka, mówią sami fiakrzy?

Co na temat zaprzęgów konnych na trasie do Morskiego Oka, mówią sami fiakrzy?foto: schutterstock.com

  „Stowarzyszenie Przewoźników Do Morskiego Oka”, które działa od 2009 roku stworzyło specjalny regulamin, który mówi o tym jak ma wyglądać praca konnych pojazdów zaprzęgowych. Czytamy tam, że każdy fiakier posiada 3 pary koni, które pracują przez okres 10 dni w miesiącu. W sezonie letnim do dyspozycji chętnych jest około 30 wozów. Ilość osób przewożonych również jest regulowana. W czasie kursu w górę można przewozić 12 osób, natomiast w dół 15. Jeżeli mowa o przewozie saniami to w dużych może być 9 osób, a w małych 4. Nie ma informacji, czy tyle samo ma być w obie strony.

Harmonogram pracy koni w fasiągu

 Fasiągi to czterokołowe pojazdy konne, którymi fiakrzy wożą turystów na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Na trasie Oswalda Balzera i Palenica Białczańska - Włosienica. Kiedyś fiakrzy mogli przewozić w fasiągu 30 osób, potem 22, a od roku 2014 limit przewożonych turystów zmniejszono do 12.

Konie odpoczywają lub są zmieniane na inną parę zwierząt. Każdy fiakier prowadzi dziennik, w którym czas pracy konia jest odnotowywany, taki koński „tachograf”. Na trasie jest monitoring, za pośrednictwem którego pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego sprawdzają przestrzeganie regulaminu przez przewoźników. Prowadzą także osobiste kontrole na trasie, sprawdzając czy zasady są przestrzegane.
Harmonogram pracy koni to; wyjazd do Morskiego Oka (około 60 minut), po wyjeździe, na Włosienicy, obowiązkowy postój (około 20 minut). Następnie zjazd w dół (około 30 minut) i postój po powrocie na Palenicy Białczańskiej (minimum 2 godziny).

film:  Obraz z kamery internetowej na Krupówkach w Zakopanem transmitująca obraz na żywo

 

 

 W połowie drogi znajdują się poidła, z których mogą skorzystać konie. Stowarzyszenie twierdzi, że konie pracujące na trasie do Morskiego Oka są pod stałą opieką lekarzy weterynarii. Przed każdym sezonem przechodzą specjalistyczne badania stwierdzające, czy nadają się do przewożenia zaprzęgów.

Członkowie organizacji zwracają także uwagę na częsty argument podnoszony przez stronę przeciwną mówiący o tym, że konie ewidentnie są przemęczone bo widać na ich łbach krople potu. Jak twierdzą przewoźnicy, rzeczą zupełnie normalną jest, ze koń się poci. Gdyż jest to jego naturalny proces, sposób na regulowanie temperatury zupełnie taki sam jaki zachodzi u ludzi, którzy wykonują pracę fizyczną. Stowarzyszenie stara się kultywować rodzime tradycje Podhala i dbać o dobre imię fiakrów. Chcą by nie stali się tylko wspomnieniem, a na co dzień byli obecni w kulturze i życiu Podhala. W obecnych czasach na Podhalu coraz trudniej o gospodarstwa z końmi, a jak wyglądało to kiedyś?

Konie na Podhalu kiedyś i dziś

 Niegdyś w bogatych gazdówkach hodowano krowy, jałówki, owce, świnie i nawet kilka koni. Wiadomo, że krowy hodowane były na mięso, ale głównie ze względu na mleko. W dawnych czasach na góralskich stołach mięso było rzadkością. Konie natomiast na Podhalu były najbardziej szanowanym zwierzęciem na gospodarstwie. Bardzo dobrze żywionym i ciężko pracującym. To od konia, jego kondycji oraz zdrowia niejednokrotnie zależało przetrwanie rodziny. Konie pracowały nie tylko w gospodarstwie, ale też były niezbędne w pracach leśnych oraz dawały możliwość zarobku. Zanim powstała kolej łącząca Kraków z Zakopanem cały transport towarów odbywał się za pośrednictwem zaprzęgów konnych. Szacunek do tego zwierzęcia wyrażał się w różnoraki sposób, np. lżejsze prace rolne czy przydomowe wykonywali domownicy, np. przenosząc słomę na plecach, bo konia było szkoda. W dawnych czasach jak i po dziś dzień konie pracują przy pracach rolnych takich jak sianokosy, żniwa czy wykopki służą również do przewozu turystów nie tylko nad Morskie Oko.

Konie na trasie do Morskiego Oka. Jaka jest opinia obrońców praw zwierząt?

 Pracownicy fundacji nie zgadzają się z wieloma wypowiedziami przewoźników. Twierdzą, że konie trafiają po okresie pracy na trasie nad Morskie Oko, bezpośrednio do rzeźni. Kierowane są do uboju ze względu na zbyt duże wyeksploatowanie. Docierają tam konie kilkuletnie co świadczy tylko o ogromnej pracy, którą musiały wykonywać. Obrońcy koni podważają również badania wykonywane zwierzętom. Po pierwsze, według nich ilość tonażu nijak ma się do faktycznych ciężarów, z którymi zwierzęta się mierzą, a dodatkowo badania robione są nie uwzględniając fizycznych praw, które zachodzą np. w czasie wjazdu pod górę.

Zwracają także uwagę, że lekarz sprawdza stan koni tylko przed sezonem, a powinny odbywać się częściej. Dodatkowo badaniem koni zajmuje się zawsze lekarz wyznaczony przez park narodowy. Obrońcy zwierząt duże zastrzeżenia kierują też pod adresem samego parku narodowego. Ich zdaniem niewystarczająco kontrolują stosowanie się fiakrów do przepisów ustawy, a nawet po wykryciu uchybień nie kierują spraw do odpowiednich organów. Zdaniem pracowników fundacji, zarząd Tatrzańskiego Parku Narodowego wielokrotnie ignorował ich głos w tej sprawie.

Czy konie nadal będą wozić turystów i kultywować podhalańską tradycję?

 Co jakiś czas przy próbie porozumień między zwaśnionymi stronami wysuwane są propozycje zastępczych transportów. Kilka lat temu mówiono nawet o testowaniu meleksów, które mogłyby przewozić 14 osób w czasie około trzydziestu minut. Testy wypadły całkiem dobrze, ale na tym się skończyło. Obecnie informuje się o tworzeniu zaprzęgów hybrydowych, gdzie praca koni miałaby być wspomagana elektrycznym napędem. Z najnowszych informacji dowiadujemy się, że od czerwca 2022 ponownie mają odbywać się testy tego typu pojazdów. Co z tego wyniknie, czas pokaże.



Pozostaw swojego e-maila, a raz w tygodniu powiadomimy Cię o nowych treściach redakcyjnych czy ciekawych wydarzeniach które mają miejsce w branży turystycznej.
Adres e-mail:
Prosimy podać poprawny adres e-mail.
Wymagamy oświadczenia i akceptacji polityki prywatności.
Wymagamy wyrażenia zgody na przetwarzanie danych abyśmy mogli wysłać newsletter.

Redakcja poleca

TOP 5

Waszych ulubionych kamer

WebCamera Media Sp. z o.o.
ul. św. Filipa 23/4
31-150 Kraków

tel. +48 12 442 01 86

webcamera@webcamera.pl

"WEBCAMERA.PL"
ul. Floriańska 9A
34-120 Andrychów