TOP 5
Waszych ulubionych kamer
Spływ Dunajcem na tratwie sterowanej przez flisaka to niewątpliwie coś
czego każdy powinien przynajmniej raz w życiu doświadczyć. Ale uważajcie – to wciąga. Podróżowanie tratwami po
Dunajcu ma swoją ponad dwustuletnią tradycję. Jest zupełnie bezpieczne więc
każdy bez względu na wiek może bez obaw popłynąć pienińskim przełomem Dunajca. Na każdej łodzi jest z nami
zawsze doświadczony flisak z długoletnią praktyką jak i jego zazwyczaj młodszy
pomocnik.
Źródło: archiwum WebCamera.pl
Czas start. Rozpoczynamy trasę i w zależności
od opcji, którą wybraliśmy będziemy podróżować albo 18 kilometrów do
Szczawnicy albo w przypadku wybrania dłuższej trasy 23 kilometry do Krościenka.
W sezonie letnim warto wcześniej rano stawić się w kasie aby zakupić bilet lub
odebrać bez kolejki ten zarezerwowany online. Zainteresowanie jest bardzo duże
i niestety po wyruszeniu wszystkich tratw kolejni chętni będą musieli troszkę
dłużej zaczekać. Przystań początkową można oglądać live dzięki kamerze
internetowej zainstalowanej w tym miejscu.
Źródło: archiwum redakcji WebCamera.pl
Wchodzimy do łodzi, której numer mamy zapisany na bilecie i
ruszamy w podróż z przewodnikiem. A czy każdy może zostać takim flisakiem? Otóż nie. Osoby ubiegające się o to
stanowisko muszą przejść trzyletnią praktykę pod okiem mistrza a następnie zdać
egzamin na czeladnika. Następnie jeśli chce otrzymać tytuł mistrza to musi
przez kolejne 3 lata odbywać praktyki. Dodatkowym problemem może okazać się to,
że kandydat musi pochodzić z pienińskich miejscowości – Czorsztyna, Krościenka,
Szczawnicy.
Ruszamy. Ważne by pogoda dopisała gdyż tylko wtedy w pełni będziemy mogli
podziwiać urok tego rejsu. Nie należy jednak zamartwiać się porannymi mgłami, które
występują bardzo często ale już w godzinach kiedy pierwsze łodzie wypływają
znikają ukazując piękno pienińskiej przyrody.
Przez większość czasu podróżujemy wzdłuż granicy
polsko-słowackiej, którą to wyznacza właśnie rzeka. W jednej trzeciej trasy
przez chwilę będziemy płynąć po stronie słowackiej gdyż po powodzi w 1934 roku
rzeka lekko zmieniła swoje koryto. Na
początku mijamy takie szczyty jak Rabsztyn, Cisowiec a po prawej stronie
słowacką wioskę Majere.
Źródło: archiwum redakcji WebCamera.pl
Po lewej stronie zobaczymy już masyw Trzech Koron, które ukażą nam się później w całej okazałości po pokonaniu kilku zakoli rzeki. I tak płyniemy dalej, nurt rzeki robi się bardziej rwący i ukazują się najczęściej odwiedzane przez turystów „Trzy Korony” a tak naprawdę 5 szczytów, które jak mówi flisak miejscowi nazywają patrząc od lewej Pochyły Dziadek, Okazała Babka oraz ich wnuki Wysoka Kaśka, Gruba Baśka i Kudłata Maryśka. Z tych pięciu szczytów można wejść tylko na Okrąglicę, gdzie ze specjalnie zbudowanej platformy widokowej można zachwycać się urokiem okolic, zobaczyć otaczające pasma górskie a przy dobrej pogodzie dostrzec oddaloną o ponad 60 kilometrów Babią Górę.
Źródło: archiwum redakcji WebCamera.pl
I
właśnie teraz zaczyna się słynny przełom Dunajca czyli 7 nawrotów między
górami. Teraz czas na słuchanie legend i opowieści flisaków. Będziemy mijać
przewężenie, które nazywane jest Janosikowym skokiem gdyż jak mówią legendy to
właśnie w tym miejscu właśnie Janosik przeskoczył Dunajec uciekając z zamku w
Niedzicy. Jest to najwęższe miejsce ale również najgłębsze. Często flisak
wrzuca kij, którym steruje pokazując, że faktycznie nie jest płytko. Rzeka
nadal wije się między szczytami powodując to, że nie wiemy czy płynąc dalej
konkretną górę zobaczymy z lewej czy prawej strony. Dla turystów, którzy są na
spływie pierwszy raz jest to niezła zabawa w zgadywanki.
Tracimy z oczu masyw Trzech Koron ale możemy podziwiać w pełnej okazałości górę
Siedmiu Mnichów. Według opowieści zakonnicy żyjący tam mogli zbierać wszystkie
rośliny poza jedną a ten, który się nie posłuchał zostawał zamieniany w skałę.
Następnie kilka kolejnych zawrotów i Dunajec zaczyna spokojniejszy bieg. Jego
wody nie są już tak spienione a my możemy podziwiać pienińska przyrodę. Lasy
olszynowe, bukowe, reliktowe lasy sosnowe czy symbol flory tych terenów –
złocień Zawadzkiego. Wytrawne oko może również dostrzec sokoła w locie.
Pieniński Park dokłada dużych starań aby zwiększyć populację tych drapieżników
na swoim terenie.
Źródło: archiwum redakcji Webcamera.pl
Zobaczyliśmy fascynującą przyrodę, wysłuchaliśmy wielu
opowieści i legend nierzadko zanosząc się od śmiechu. Płynęliśmy z rwącym
nurtem rzeki a także poznaliśmy miejsca spokojnego biegu Dunajca. Odkryliśmy jeden
z piękniejszych zakątków naszego kraju. Słyszymy coraz głośniejszy szum potoku
Grajcarek i tak kończymy spływ dopływając do przystani końcowej w Szczawnicy.
Pamiętajcie, że tylko od kwietnia do października będzie można skorzystać z tej atrakcji. Koniecznie musicie przyjechać w Pieniny.
Waszych ulubionych kamer