Długi czerwcowy weekend idealną okazją by popływać z flisakami po Dunajcu. 

  

 Spływ Dunajcem na tratwie sterowanej przez flisaka to niewątpliwie coś czego każdy powinien przynajmniej raz w życiu doświadczyć. Ale uważajcie – to wciąga.  Podróżowanie tratwami po Dunajcu ma swoją ponad dwustuletnią tradycję. Jest zupełnie bezpieczne więc każdy bez względu na wiek może bez obaw popłynąć pienińskim przełomem Dunajca. Na każdej łodzi jest z nami zawsze doświadczony flisak z długoletnią praktyką jak i jego zazwyczaj młodszy pomocnik.

Źródło: archiwum WebCamera.pl

Czas start. Rozpoczynamy trasę i w zależności od opcji, którą wybraliśmy  będziemy podróżować albo 18 kilometrów do Szczawnicy albo w przypadku wybrania dłuższej trasy 23 kilometry do Krościenka.
W sezonie letnim warto wcześniej rano stawić się w kasie aby zakupić bilet lub odebrać bez kolejki ten zarezerwowany online. Zainteresowanie jest bardzo duże i niestety po wyruszeniu wszystkich tratw kolejni chętni będą musieli troszkę dłużej zaczekać. Przystań początkową można oglądać live dzięki kamerze internetowej zainstalowanej w tym miejscu.


Źródło: archiwum redakcji WebCamera.pl


Wchodzimy do łodzi, której numer mamy zapisany na bilecie i ruszamy w podróż z przewodnikiem. A czy każdy może zostać takim flisakiem? Otóż nie. Osoby ubiegające się o to stanowisko muszą przejść trzyletnią praktykę pod okiem mistrza a następnie zdać egzamin na czeladnika. Następnie jeśli chce otrzymać tytuł mistrza to musi przez kolejne 3 lata odbywać praktyki. Dodatkowym problemem może okazać się to, że kandydat musi pochodzić z pienińskich miejscowości – Czorsztyna, Krościenka, Szczawnicy.

Ruszamy. Ważne by pogoda dopisała gdyż tylko wtedy w pełni będziemy mogli podziwiać urok tego rejsu. Nie należy jednak zamartwiać się porannymi mgłami, które występują bardzo często ale już w godzinach kiedy pierwsze łodzie wypływają znikają ukazując piękno pienińskiej przyrody.


Przez większość czasu podróżujemy wzdłuż granicy polsko-słowackiej, którą to wyznacza właśnie rzeka. W jednej trzeciej trasy przez chwilę będziemy płynąć po stronie słowackiej gdyż po powodzi w 1934 roku rzeka lekko zmieniła swoje koryto.  Na początku mijamy takie szczyty jak Rabsztyn, Cisowiec a po prawej stronie słowacką wioskę Majere.


Źródło: archiwum redakcji WebCamera.pl

Po lewej stronie zobaczymy już masyw Trzech Koron, które ukażą nam się później w całej okazałości po pokonaniu kilku zakoli rzeki. I tak płyniemy dalej, nurt rzeki robi się bardziej rwący i ukazują się najczęściej odwiedzane przez turystów „Trzy Korony” a tak naprawdę 5 szczytów, które jak mówi flisak miejscowi nazywają patrząc od lewej Pochyły Dziadek, Okazała Babka oraz ich wnuki Wysoka Kaśka, Gruba Baśka i Kudłata Maryśka. Z tych pięciu szczytów można wejść tylko na Okrąglicę, gdzie ze specjalnie zbudowanej platformy widokowej można zachwycać się urokiem okolic, zobaczyć otaczające pasma górskie a przy dobrej pogodzie dostrzec oddaloną o ponad 60 kilometrów Babią Górę.


Źródło: archiwum redakcji WebCamera.pl


I właśnie teraz zaczyna się słynny przełom Dunajca czyli 7 nawrotów między górami. Teraz czas na słuchanie legend i opowieści flisaków. Będziemy mijać przewężenie, które nazywane jest Janosikowym skokiem gdyż jak mówią legendy to właśnie w tym miejscu właśnie Janosik przeskoczył Dunajec uciekając z zamku w Niedzicy. Jest to najwęższe miejsce ale również najgłębsze. Często flisak wrzuca kij, którym steruje pokazując, że faktycznie nie jest płytko. Rzeka nadal wije się między szczytami powodując to, że nie wiemy czy płynąc dalej konkretną górę zobaczymy z lewej czy prawej strony. Dla turystów, którzy są na spływie pierwszy raz jest to niezła zabawa w zgadywanki.


Tracimy z oczu masyw Trzech Koron ale możemy podziwiać w pełnej okazałości górę Siedmiu Mnichów. Według opowieści zakonnicy żyjący tam mogli zbierać wszystkie rośliny poza jedną a ten, który się nie posłuchał zostawał zamieniany w skałę.
Następnie kilka kolejnych zawrotów i Dunajec zaczyna spokojniejszy bieg. Jego wody nie są już tak spienione a my możemy podziwiać pienińska przyrodę. Lasy olszynowe, bukowe, reliktowe lasy sosnowe czy symbol flory tych terenów – złocień Zawadzkiego. Wytrawne oko może również dostrzec sokoła w locie. Pieniński Park dokłada dużych starań aby zwiększyć populację tych drapieżników na swoim terenie.


Źródło: archiwum redakcji Webcamera.pl


Zobaczyliśmy fascynującą przyrodę, wysłuchaliśmy wielu opowieści i legend nierzadko zanosząc się od śmiechu. Płynęliśmy z rwącym nurtem rzeki a także poznaliśmy miejsca spokojnego biegu Dunajca. Odkryliśmy jeden z piękniejszych zakątków naszego kraju. Słyszymy coraz głośniejszy szum potoku Grajcarek i tak kończymy spływ dopływając do przystani końcowej w Szczawnicy.

Pamiętajcie, że tylko od kwietnia do października będzie można skorzystać z tej atrakcji. Koniecznie musicie przyjechać w Pieniny.


Pozostaw swojego e-maila, a raz w tygodniu powiadomimy Cię o nowych treściach redakcyjnych czy ciekawych wydarzeniach które mają miejsce w branży turystycznej.
Adres e-mail:
Prosimy podać poprawny adres e-mail.
Wymagamy oświadczenia i akceptacji polityki prywatności.
Wymagamy wyrażenia zgody na przetwarzanie danych abyśmy mogli wysłać newsletter.

Redakcja poleca

TOP 5

Waszych ulubionych kamer

WebCamera Media Sp. z o.o.
ul. św. Filipa 23/4
31-150 Kraków

tel. +48 12 442 01 86

webcamera@webcamera.pl

"WEBCAMERA.PL"
ul. Floriańska 9A
34-120 Andrychów